Rozdział 2

Obudziłam się poprzez niedający spokoju budzik. No tak dzisiaj szkoła, super... Czujecie ten sarkazm? Wstałam leniwie z łóżka i skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam prysznic, aby trochę się rozbudzić. Po prysznicu ułożyłam włosy, zrobiłam lekki makijaż i założyłam wczoraj już przygotowane ubrania. Dobrze, że przynajmniej jest wiosna, więc można chodzić w krótkich spodenkach. Wzięłam telefon i sprawdziłam telefon. Jedna nowa wiadomość od Harry'ego. Uśmiechnęłam się.

Od: Harry
Oczywiście, że moglibyśmy się zaprzyjaźnić :* Miłego dnia, Słońce <3

Mój uśmiech od razu się powiększył. On jest taki słodki. Od razu uprzedzam, nie, nie zakochałam się. Wzięłam torbę z książkami i zbiegłam na dół. Wypiłam herbatę i poszłam do holu. Nigdy nie jadłam śniadań, kiedy szłam do szkoły. Założyłam czarne vans'y i ruszyłam samochodem w stronę szkoły. Megan ma na późniejszą godzinę, takim to dobrze.

***

Oczywiście, kiedy wysiadałam z auta nie obyło się bez spojrzeń innych uczniów. Poszłam do mojej szafki, gdzie spotkałam Ash. Przywitałam się z nią buziakiem w policzek. Chwilę gadałyśmy, gdy wkładałam niepotrzebne książki do szafki. Kiedy ją zamknęłam ujrzałam Harry'ego.

- Boże, Harry. Nie strasz! - pisnęłam chwytając się za serce. Ten tylko się zaśmiał i ucałował mój policzek. Zarumieniłam się lekko.
- Słoneczko, mnie się boisz? - zapytał nadal cicho się śmiejąc. - Hej, Ashley. - kiwnął w jej stronę głową.
- Hej. - zarumieniła się i chciała zakryć rumieńce włosami.
- Ymm... To ja was zostawię. Postaraj się. - ostatnią część szepnęłam do Loczka.

Odeszłam i poszłam pod salę do matematyki. Jak ja nienawidzę tego przedmiotu, a może po prostu nie lubię nauczycielki, która tego uczy. Zadzwonił dzwonek i wtedy zauważyłam moją przyjaciółkę całą w skowronkach.

- Co się tak cieszysz? - zapytałam się, kiedy do mnie podeszła.
- Harry zaprosił mnie dzisiaj po szkole na kawę. - pisnęła zadowolona.
- Gratki, kochanie. - przytuliłam przyjaciółkę.

Gdy przyszła nauczycielka wszyscy weszli do klasy, ale kogoś mi brakowało. Nieważne. Usiadłam na swoim stałym miejscu razem z Ash. Nauczycielka - Pani Robinson sprawdziła już listę, podała temat i chciała zacząć rozwiązywać zadania i gdy nagle do klasy wpadł zdyszany Malik. Robinson tylko pokręciła głową, a Zayn usiadł w ostatniej ławce. Po tej męczarni nauczycielka kazała mi i Zayn'owi zostać po lekcji. O cholera! Gdy wszyscy wyszli my zaczekaliśmy.

- Nie chcę zabierać Wam dużo przerwy, więc powiem wprost. Zayn Twoje oceny nie są najlepsze, a Melanie wręcz przeciwnie. - ona chyba nie... - chciałabym, abyś udzielała Zayn'owi korepetycji z matematyki. - mną aż wstrząsnęło.
- A-ale... nie może ktoś inny? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Nie, ja tak postanowiłam i tak będzie. Dziękuję, możecie iść. - wzruszyła ramionami. Wredna jędza. Wyszłam zdenerwowana z sali i poszłam na boisko, bo Ashley zazwyczaj tam jest. Tym razem się nie myliłam, ale zauważyłam też Mili, która rzuciła się Malikowi na szyję i namiętnie pocałowała. Ugh...

Po dzwonku wszyscy zebrali się w sali od historii. Nauczyciel jest super, bo często robi wolne lekcje, tym razem też taką zrobił. Usiadłam w trzeciej ławce od okna, Malik siedział za nami z Mili... Fajnie... Oparłam się plecami o ścianę i rozmawiałam z Ashley o różnych pierdołach. Przerwały nam wibrację w mojej kieszeni. Popatrzyłam na wyświetlacz i od razu mina mi posmutniała. Jason... Rozłączyłam, rzuciłam telefonem o ławkę i spojrzałam na Ash, a ona patrzyła na mnie współczującym wzrokiem.

- Jason? - zapytała.
- Tsa... Mam go dosyć. Po prostu zaczynam się go bać. Po tym, co odstawił pod domem mojej matki, boję się... Przecież on chciał mnie uderzyć. W nocy dzwonił do mnie 17 razy. - westchnęłam.
- A kto taki? - zapytała Mili, a ja wywróciłam oczami.
- Nie interere, nasza sprawa, więc się nie wtrącaj - warknęła moja przyjaciółka.
- Spokojnie, Kochanie. - powiedziała z jadem w głosie Mili.
- Mel, jeśli Jason nadal będzie Cię prześladował pójdziesz na policję, bo teraz po tym, jak z nim zerwałaś on jest nieobliczalny. - doradziła Ash.
- Dwa pieprzone lata, jak ja mogłam tak sobie życie zmarnować. - westchnęłam.

***

Po historii, chemii, fizyce i biologii czas na półgodzinną przerwę. To jest najdłuższa. Wyszłyśmy na boisko i oczywiście była też tam Mili z kolejnym złośliwym komentarzem, ale tym razem przesadziła.

- Kochanie, może byś trochę schudła, bo ja na Twoim miejscu wstydziłabym się takich nóg. - zaśmiała się, a z nią reszta jej 'elity'.
- Kurwa, dziewczyno zejdź ze mnie okej? Co ja Ci takiego zrobiłam?! - i w końcu wybuchłam.
- Po prostu przyznaj, że mi zazdrościsz? - zaśmiała się szyderczo.
- Niby czego?! - prychnęłam. - Nie chcę być dziwką, która puszcza się na lewo i prawo z kim popadnie! - w końcu wykrzyczałam co o niej myślę, ale chyba przesadziłam.
- Odwołaj to suko. - warknęła.
- Nie, bo każdy Ciebie tak postrzega w tej szkole. - splunęłam. Nagle zobaczyłam unoszącą się jej dłoń, już przygotowałam się na uderzenie, ale nic nie poczułam.
- Nie podnoś ręki na moją dziewczynę. - znam ten głos. Podniosłam głowę i ujrzałam Jason'a, no jeszcze jego tu brakowało... Ja, Ash i Harry patrzyliśmy na niego, jak na idiotę. Puścił Mili. - Kochanie, nic Ci się nie stało? - zapytał i chciał złapać mnie za rękę, ale się odsunęłam.
- Nie dotykaj mnie! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby. - Coś Ci się chyba pomyliło, już nie pamiętasz, co wczoraj zrobiłeś? - prychnęłam. Złapałam go za ramię i pociągnęłam w inną stronę. - Ciebie totalnie pojebało, żeby przychodzić tutaj do mnie do szkoły. Nie wystarcza Ci, że dzwonisz do mnie po 30 razy dziennie?! - Krzyknęłam.
- Nie wyrażaj się! - odkrzyknął, zauważyłam, że Zayn i reszta elity nam się przygląda.
- Wiesz co?! Mam Ciebie serdecznie dosyć! Nachodzisz mnie i dzwonisz. Żałuję, że spędziłam dwa pieprzone lata z takim dupkiem, jak Ty! - krzyknęłam dużo głośniej, a po chwili poczułam ból. Teraz to przesadził, uderzył mnie.
- O boże, Kochanie przepraszam. - chciał mnie przytulić, ale ja oddałam jego ruch.
- Nie dotykaj mnie! Tak chcesz mnie odzyskać?! To kurwa zobaczymy, czy Ci się uda. - nie panowałam już nad emocjami i kopnęłam go jeszcze w krocze. Należy mu się. Kiedy przechodziłam pomimo łez zobaczyłam, że Mili, jak i reszta stoi cała zszokowana. Przystanęłam naprzeciw Mili. - Widzisz, jakie ja mam życie? Nie dość, że chłopak, z którym spędziłam dwa pieprzone lata mnie zdradził i teraz mnie prześladuje, to jeszcze te Twoje obelgi na mój temat. Zastanów się trochę, okej? - powiedziałam łagodnie, żeby znowu nie wybuchnąć. Pobiegłam do szatni, a tam po chwili znalazł się Harry, który tylko dosiadł się i przytulił mocno.
- Nie płacz, słoneczko. - powiedział całując mnie w czubek głowy. - Przepraszam, że mnie nie było - westchnął, on się obwinia.
- Harry, ale Ty nie możesz mnie wiecznie brodzić. Teraz mieszkami daleko od siebie i nie będziesz w stanie, bo on i tak będzie mnie nachodził oraz dzwonił po kilkanaście razy dziennie. To się nie zmieni. - westchnęłam i pocałowałam go w policzek. - Ale dziękuję.

***

Jestem w domu i stoję przed szafą zastanawiając się, co na siebie włożyć, ponieważ Harry i Ashley wyciągnęli mnie do klubu. Trochę się boję, bo oni zajmą się sobą, a ja będę siedziała, jak ta idiotka, ale czego się nie robi dla przyjaciół. Po ubraniu się, przyszedł czas na makijaż, a później fryzurę - wyprostowanie, usłyszałam trąbienie. Zostawiłam karteczkę dla taty, kiedy wróci z pracy i wyszłam. Czas na imprezę, założyłam szpilki i wyszłam.
Strój Melanie ;)
__________________________________________________________
I jak Wam się podoba rozdział? :D Mam nadzieję, że dobrze mi wyszedł :)) Postanowiłam, że zamiast projektu szkolnego będą korepetycje :D I ostrzegam, że będzie dość dużo przekleństw w tym blogu, chyba rozumiecie sytuacje Melanie :D

6 komentarzy: